WSPOMNIENIE...DOBA...
KSIĄŻKA - SEKRET CZAROWNICY A. KLEJZEROWICZ
WSPOMNIENIE
Jestem w trakcie czytania ostatniej części czytadła Anny
Klejzerowicz SEKRET CZAROWNICY … ciekawie się czyta… łatwe pióro…
Doczytałam się do ciekawego fragmentu jak bohaterka wraz z historykiem zwiedzają
stary klasztor krzyżacki… no miejsca gdzie stał kiedyś przed wiekami… tak już
nic tam nie ma… ale odczuwali magię tego miejsca jakąś nie wytłumaczalną
energię… odczuwali coś niesamowitego…
I takie naszły mnie wspomnienia…
Również kiedyś przed laty miałam takie odczucie…coś jak by
wisiało w powietrzu… cos tak innego… ale od początku.
Tak… był to wspaniały wrześniowy urlop… pływałam ze znajomym
po naszych mazurskich jeziorach… i postanowiliśmy odwiedzić maleńką wioskę Doba
nad jeziorem Dobskim… już z daleka zobaczyłam wspaniały brzeg…i wysepkę Gilma
obok maleńkiej plaży gdzie czyściutka woda turlała maleńkie kolorowe kamyki na
brzeg.
Czułam się tak szczęśliwa, wesoła, tak jak by mi skrzydła
urosły… odczuwałam cos tak wspaniałego, ot było pięknie… a był to piękny
wrześniowy dzień…
Już w domu sprawdziłam co piszą o wysepce obok brzegu, były tam
tajemnice, kiedyś stał tam zamek… tak był… bo do współczesnych czasów wiele
bodajże tam nie zostało… a w czasach pogańskich było grodzisko Galindów… i coś
jeszcze czakramy… siły ziemi… a bodajże jest ich kilka w Polsce. Chciała bym ją
zwiedzić… bo w ten czas już na to nie starczyło czasu … a jeszcze została wieś
do obejrzenia i stare cmentarzysko dawnych władców wsi…
Piękna to jest wioska… tak mała z jednym małym sklepem,
dwoma blokami z ery pegeerów… jakiś pałac, którego nie było widać za drzewami i
wysokim płotem…. prywatna siedziba… i za wioską cmentarz.
A do cmentarza prowadziła stara aleja, aleja lipowa… lubię
spacerować w takim miejscu… i tu znów odczuwałam jakiś niepokój… tak jak by po alei
krążyły duchy… ale to nie było już takie wesołe, radosne jak na plaży jeziora… to
było coś ogarnięte grozą… i tę grozę było czuć wszędzie na dróżce, między
drzewami … jeszcze teraz gdy to po latach piszę i jak czytałam ten fragment w
książce… to oblatują mnie ciarki i coś takiego co trudno opisać…
Aleja szeroka, drzewa ogromne… i cmentarz i wielki grobowiec,
pusty w ruinie… coś jak by ktoś chciał remontować… ale wszystko opuszczone…
pewnie nic nie zostało zrobione…
Cmentarz duży grobów już nie wiele… zarośnięte, zapadnięte,
osamotnione, smutne… ale tam już nie odczuwałam tej grozy, strachu tego co czułam
w alei… tam wśród grobów odczuwało się spokój…
aleja lipowa |
ruiny grobowca |
słoneczko świeciło....a ja odczuwałam jakiś niepokój... |
Komentarze
Prześlij komentarz