WALENTYNKI
ZBLIŻAJĄ SIĘ WALENTYNKI 2015
Brnęliśmy w śniegu...szlak ciągnie się pod górkę...lasem...a i widoki wyłaniałe jest cudne... i tak mijam...tak mijam bo wlekę się ostatnia...ale moje oczy chłoną te widoki...i zapominam się , a tu trzeba dalej pod górkę...tak mijam Hyrcę...jeszcze trochę i będzie Kotarz...a później Grabowa...gdzie oddana nowa Chata...posiłek...żurek...no dobry...ale ja robię lepszy...( trzeba się pochwalić )... słoneczko już powolutku chyli się na spoczynek...wiec my w drogę do busika ...a jeszcze trochę zostało w dół marszu...a grupa jeszcze zboczyła...do najgrubszej Jodły w Polsce...a i najstarszej...ja i koleżanka na ławeczce łapiemy ostatnie promienie słoneczka...( przejdę do jodły jak już człowiek nie będzie się zapadał po pupę w śniegu...a jest stromo , oj jest)...
Jeszcze pół godzinki w dół i do domu...dalej czcić św. Walentego...
kilka moich heklowanych serwetek...dla moich znajomych...których lubię...a troszeczką ustroiłam moje okienko...
...a moja kochana koleżanka...a zaraz bliska sąsiadeczka...obdarzyła mnie pięknym hiacyntem...białym...bo to mój ulubiony kolor...( już od jakiegoś czasu)... pewnie mnie lubi koleżanka...do doniczki sobie uheklowałam...koroneczkę...no również białą...wszystko
się bieli i jaki zapach...aż nos swędzi...haha...
a i takie to moje Walentynki...piekne...ciekawe...a najważniejsze że zdrowe...i jeszcze takie jak lubię...
do następnego walentynkowego święta...które ...no dobrze, że jest...
Brnęliśmy w śniegu...szlak ciągnie się pod górkę...lasem...a i widoki wyłaniałe jest cudne... i tak mijam...tak mijam bo wlekę się ostatnia...ale moje oczy chłoną te widoki...i zapominam się , a tu trzeba dalej pod górkę...tak mijam Hyrcę...jeszcze trochę i będzie Kotarz...a później Grabowa...gdzie oddana nowa Chata...posiłek...żurek...no dobry...ale ja robię lepszy...( trzeba się pochwalić )... słoneczko już powolutku chyli się na spoczynek...wiec my w drogę do busika ...a jeszcze trochę zostało w dół marszu...a grupa jeszcze zboczyła...do najgrubszej Jodły w Polsce...a i najstarszej...ja i koleżanka na ławeczce łapiemy ostatnie promienie słoneczka...( przejdę do jodły jak już człowiek nie będzie się zapadał po pupę w śniegu...a jest stromo , oj jest)...
Jeszcze pół godzinki w dół i do domu...dalej czcić św. Walentego...
kilka moich heklowanych serwetek...dla moich znajomych...których lubię...a troszeczką ustroiłam moje okienko...
...a moja kochana koleżanka...a zaraz bliska sąsiadeczka...obdarzyła mnie pięknym hiacyntem...białym...bo to mój ulubiony kolor...( już od jakiegoś czasu)... pewnie mnie lubi koleżanka...do doniczki sobie uheklowałam...koroneczkę...no również białą...wszystko
się bieli i jaki zapach...aż nos swędzi...haha...
do następnego walentynkowego święta...które ...no dobrze, że jest...
więc czas zacząć robić jakieś prezenciki... |
serduszka u mojej córeczki...z bezy...moich ulubionych ciasteczek... |
a to moje na szydełku...skromnutkie |
Kolorowe te Twoje Walentynki. Tegoroczne zapamiętam zawianiem na warszawskim Okęciu i potem prawie 2 tygodnie leżenie...
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny...ale dobrze,że już zdrowy...pozdrawiam serdecznie✴
OdpowiedzUsuń